Krótki opis własnej drogi wykonawczej i studiów nad twórczością Henryka Wieniawskiego.

Pierwszym utworem Henryka Wieniawskiego, z którym „spotkałem się” w młodości (miałem wtedy 8, może 9 lat i zaczynałem grać na skrzypcach) była Pieśń polska op. 12 nr 2. Pamiętam moją fascynację utworem, który wydawał mi się porywający i wspaniały. Zresztą utwór ten jest ze mną do dziś. Uczył mnie wtedy profesor Henryk Nowak, który stymulował moją wyobraźnię i temperament.

Tak jak dziś to widzę, na kanwie melodii stylizowanej na ludową, inspirował podejście improwizatorskie, biorąc pod uwagę moje ówczesne umiejętności instrumentalne. A grałem już rok… Wykorzystywanie melodii wpadającej w ucho było ulubionym chwytem postromantycznych kompozytorów. Również nauczanie początkowe do dziś opiera się na tej zasadzie. Wspominając to uważam, że profesor Nowak rozwijał mnie muzycznie i estetycznie we właściwym kierunku od samego początku.

Ucząc się u profesor Ireny Dubiskiej, nie tylko poznawałem kolejne utwory Henryka Wieniawskiego, ale też poznałem człowieka pamiętającego koncerty Wieniawskiego w Saratowie w 1879 lub 1880 roku! Był to miły starszy pan, który twierdził ze wzruszeniem w głosie, że takiego „zwuka” jak Henia nikt nie miał. Wspominam to do dziś z takim samym wzruszeniem, jak sytuację gdy Mieczysław Horszowski użył argumentu nie do obalenia „Brahms mi powiedział”.

(…)